Zadzwoń do nas

Dziś jest sobota 27 lipca 2024 imieniny: Julia, Natalia, Aureliusz
WSPOMNIEŃ CZAS NADSZEDŁ

Wspomnień czas nadszedł ... Zima wielkimi krokami się zbliża – praktycznie sezon wiosenno – letnio – jesienny dobiega końca.

W takim oto czasie, gdy za oknami zmrok panuje niemiłosierny można raczyć się przy filiżance gorącej czekolady wspomnieniami zapisanymi w plikach laptopów, wywołanych fotografii oraz pamięci naszego nieodgadnionego mózgu ...

Dobre energie pozwoliły na poznanie nowych (oczywiście dla mnie) górskich terenów. Tym razem szlaki poprowadziły mnie do Królestwa Tatr Wysokich na Słowacji.

To nie będzie przypomnienie wiadomości geograficznych, topograficznych i historycznych – to próba opowieści bardziej wypływającej ze środka duszy, serca ...

Zachwyt – to chyba najbardziej trafne słowo dla laika takiego jak ja – czyli osoby poznającej i uczącej się turystki górskiej od niedawna ... a może w końcu siły i zdrowie pozwoliły ...

Spojrzenie na Tatry pozwoliło mi zauważyć ich niepowtarzalny urok oraz magię ukrytą w obcowaniu z tymi jakże pięknymi szczytami, szlakami, jaskiniami, dolinami i stawami. Pragnę zauważyć, że próba obcowania z nimi wywołała silne wrażenia spotęgowane pobudzeniem myślenia już na etapie przygotowań, jak również w trakcie wędrówek i samej wspinaczki.

Wędrówkę rozpoczęłam od Symbolicznego Cmentarza pod Osterwą. Być może to paradoks – bo ktoś zapyta: Jak można zaczynać przygodę z górami od cmentarza ?  Myślę, że  był to trafny wybór. Panująca tam cisza, spokój pozwoliła na zadumę i pokłon dla tych którzy pokochali góry z całego serca, pozwoliła „zespolić” się z nimi i spróbować zrozumieć ich życiowy wybór. I właśnie w tym miejscu dogłębnie zrozumiałam, że tam wysoko w górach, mogą zdarzyć się nieprzewidziane, trudne sytuacje których trzeba być świadomym. Druga ważna refleksja, która się nasunęła to umiejętność uczenia się pokory.  Śmiem twierdzić, że  Symboliczny Cmentarz pod Osterwą  to „ WIELKA LEKCJA POKORY” – bo przecież właśnie tam  w kaplicy umieszczony jest dzwon z napisem Martwym ku pamięci, żywym ku przestrodze”.

Bajecznymi miejscami wywołującymi zachwyt oraz chęć „upijania” się widokami były stawy, których jest sporo na tym terenie. Zielony Staw Kieżmarski, Łomnicki Staw, Szczyrbskie Jezioro, Popradzki Staw, Wielki Staw Hińczowy oraz jak dla mnie najurokliwsze  Wielkie Białe Jezioro. To w tym miejscu chciałam pozostać „na zawsze”. Otoczona tatrzańskimi szczytami chłonęłam piękno tego widoku i cierpiałam na myśl o powrocie. Tutejsza refleksja - marzenia się spełniają ale niestety bywa i tak, że to co jest nam dane - musimy pozostawić lub jest nam odebrane niekoniecznie za naszym przyzwoleniem. Samo życie.

Czas na wspomnienia wspinaczkowe. Cieszę się, że do każdego miejsca dochodziłam pieszo bez pomocy cywilizacyjnych wynalazków. To daje moc i niesamowitą siłę. Nie mówiąc już o satysfakcji z pokonanych kilometrów. Koprowy Szczyt był moim debiutem i jestem dumna z tego wyczynu. Tak, tak wyczynu – w tym miejscu pragnę zaznaczyć, iż zrozumieć to mogą tylko osoby mające pojecie o pokonywaniu lęku. Łzy szczęścia były ukoronowaniem mojego wysiłku i pracy jakie włożyłam w to wejście. O widoku nie wspomnę bo przecież wszyscy, którzy pokonują chociażby najmniejsze wniesienie wiedzą doskonale o tym, że tam na górze nie ma takich słów, które mogłyby wyrazić to co się czuje.

Znawcy mówią, że dla głodnego wrażeń turysty podstawą tatrzańskiej piramidy pokarmowej jest duch, ten wewnętrzny, dostarczający energii, hartu, równowagi, kultury. Trzeba poszukiwać – pożywką dla takiego stanu z pewnością jest schronisko Teryego, popularnie zwane Terinką. W niezwykły sposób współgra z surowym, wysokogórskim otoczeniem, dzięki któremu być może duch jest namacalny a przynamniej odczuwalny.

Kolejny dzień wiązał się z nie lada przeżyciem – wjazd na Łomnicę spędza sen z powiek wielu osobom marzącym o tym, aby stanąć na jej szczycie. Kolejką z Łomnickiego Stawu wyruszyłam na szczyt „pana na włościach”. Wjazd był bardzo ekscytujący, zaś spotkanie ze szczytem oszałamiające. Fakt, że mgła spowiła okoliczne szczyty i widoczność była niekoniecznie zadawalająca aczkolwiek postawienie stopy na tym szczycie pozostanie długo w mej pamięci. Być może mleczna mgła dała znak, by kiedyś tu jeszcze powrócić na wzrokową i duchową ucztę.

Czas spokoju, refleksji, próby dotarcia w głąb samego siebie nieubłaganie dobiegał końca i mimo okrutnego zmęczenia, posiniaczonego ciała, wylanego potu zaczęła wkradać się nostalgia. Bo jakże zostawić tak wspaniałe zakątki, które dopiero co zaczęłam poznawać ? Przecież to był tylko mały ułamek tego co człowiek chciałby chłonąć na co dzień. Jakże wracać do codzienności, która nie zawsze jest dla nas łaskawa ?

Kończąc tę krótką opowieść pragnę wszystkim gorąco polecić poznać choć malutki skrawek Tatr Wysokich na Słowacji a jak nie tam to inne  jakże ciekawe górskie zakątki. Czas poświęcony obcowaniu z naturą,  napawa nas optymizmem w drogę ku naszej przyszłości. Przyszłości, która miejmy nadzieję będzie choć trochę spokojniejsza w obecnym szalonym XXI wieku.

Wieki niewybaczalny błąd popełniłabym nie wspominając o wspólnych wędrówkach z Kołem PTTK im. Jana Pawła II w Węgierskiej Górce, którego jestem członkiem. Bo przecież z naszą wspólną bracią pokonujemy również przepiękne zakątki i wchodzimy wspólnie na górskie szczyty. W tym miejscu należą się podziękowania dla wszystkich, którzy poświęcają swój czas na propagowanie i organizację naszych wyjazdów. Podziękowania również dla przewodników górskich, którzy służą nam swoją pomocą, opieką i wiedzą. A w  szczególności słowa uznania dla Prezesa Koła PTTK im. Jana Pawła II w Węgierskiej Górce Tadeusza Gołucha za chęć zrobienia czegoś pozytywnego i pokazania społeczności lokalnej i nie tylko, że można w fantastyczny sposób spędzić  czas wolny niekoniecznie przed ekranem telewizora, w galerii handlowej ... -  po mojemu WIELKI SZACUN ...

 

 Anna H. Harlender


Facebook