Zadzwoń do nas

Dziś jest piątek 17 maja 2024 imieniny: Weronika, Sławomir, Brunon
Epitafium nieskończone

Dzień jutrzejszy jest niepewny ,a któż Ci zaręczy , że będziesz miał jeszcze jakieś jutro. (Jk 4.14)

Epitafium nieskończone

Ich już nie ma pośród Nas – a przecież rok 2020 jeszcze nie skończył się.

Przywołuję w pamięci Anię Harlender –Polkowski. Pamięcią , w której umieszczam wspomnienie o Twym trudnym dążeniu do poznawania gór nie tylko jako biorczyni piękna ale jako przewodnika beskidzkiego. Jako człowiek, który idąc za przykładem Wielkiego przez odpowiedzialność  „króla przewodników tatrzańskich’’ Klimka Bachledy wyznawałaś zasadę - dobro bliźniego i jego bezpieczeństwo jest prawdą uniwersalną.

Patrzę już z perspektywy prawie całego roku od kiedy cmentarna ziemia przykryła Cię całunem - ile było cierpienia, walki, dni trudnych i tych najtrudniejszych kiedy ku Tobie szło przeznaczenie jakże nieustępliwe, zdradzieckie i tragiczne. Pamiętam Twoje słowa, kiedy rozmawiałem z Tobą przez telefon na parę dni przed owym dniem odejścia na Niebiańskie Połoniny. I co usłyszałem w słabym zanikającym echu słów – „ Wszyscy zrobili co mogli jak najlepiej, reszta jest w rękach  Boga ”.

Nawet wtedy miałaś jeszcze nadzieję. Nie byłem na Twym pochówku, gdyż w tym dniu byłem na innym pożegnaniu rodzinnym. Myślami i modlitwą byłem z grupą naszych przyjaciół z Koła PTTK, którego obowiązkiem było być, by oddać Tobie ostatnią przysługę – pokłon sztandaru Koła i modlitwę.

Przywołuję pamięcią  Józefa  Maślankę – gajdosza z Hali Boraczej, który w ostatnich dniach grudnia 2019 roku „odszedł do ziemi nowej i nieba innego”. Wielokrotnie towarzyszyłeś nam nie tylko na Hali Boraczej na której wyrosłeś twardym korzeniem współistniejącym z Matka Naturą. Z niej czerpałeś dźwięki, które tylko Tobie wiadomym zmysłem kodowałeś w strunach skrzypiec, w dudnieniu trombity czy skocznych rytmach ulubionej przez Ciebie heligonki.

 Józiu!

Niezapomniane były Twoje przyśpiewki zrodzone pod Prusowem i Lipowską – takie bliskie temu, który w górach zalubił się w szmer potoków, głuche pomruki wiatru halnego z łoskotem opadającym z grani Beskidów ku dolinom, śpiew szczygła czy stukanie dzięcioła o próchno świerka. Śpiewałeś Józiu na naszych spotkaniach często „ad hoc” różne przyśpiewki i przedziwne stare pieśni - ale zawsze na rozchodnym była jedna strofa o przemijaniu górali: „Byli chłopcy byli ale się minęli i my się miniymy po malućkij chwili”.

Ty jesteś już w jądrze przemijania – ale pozostała pamięć hal, jodeł na grzbiecie Romanki. Ty jesteś tam gdzie i my z całą pewnością „będziemy po malućkij chwili”.

W pamięci wygrzebałem jeszcze „ cichego’’ ale jakże przydatnego dla koła PTTK im. Jana Pawła II w Węgierskiej Górce człowieka o którym można wiele dobrego ale i wiele kontrowersyjnych zdań powiedzieć. Nietuzinkowy przyjaciel mój i Koła, który odszedł tego nikt nie wie czy do nieba czy gdzieś indziej – nie moja rzecz rozstrzygać o tym. W mojej pamięci – a pamięcią sięgam do Jego jeszcze młodego życia, pozostanie jako człowiek który więcej chciał „dać” niż „brać”. Pomijając jego „wtopy”, i to różnego kalibru, muszę oddać sprawiedliwemu osądowi jego zaangażowanie w turystykę, nie tylko regionalną ale i krajową. Takim właśnie był dla mnie świętej pamięci. Zbyszek Śliwiński-„Śliwka”. Dzięki Jego znajomości technik komputerowych, w tym grafiki mogłem zaprojektować sztandar naszego Koła PTTK, medal 110-lecia Oddziału Babiogórskiego i 50-lecia koła PTTK i wiele innych inicjatyw w których opanowania technik graficznych było jakże istotne w dobie komputeryzacji. On to, dwa miesiące przed odejściem, kiedy z nim rozmawiałem powiedział mi nieco zmienionym głosem – „żal odchodzić, tyle jeszcze spraw do dokończenia – niedowiarkom mówię: jeśli nie ma Boga to kto stworzył tą nieskończoność która jest pięknem i znakiem mądrości?”.

Zbyszku!

Ty szukałeś swego miejsca w świecie ścieżkami, którymi tylko Ty umiałeś przemykać się jak to jest w pieśni góralskiej:

„Kie pódziemy stela, to nos będzie skoda

Po górak, dolinak, płakać będzie woda”

Przywołuję w swej pamięci druha – działacza PTTK, któremu Zarząd Główny na mój wniosek przyznał Srebrną i Złotą Honorową Odznakę PTTK, a Kapituła Koła PTTK przyznała Statuetkę „Za zasługi dla Koła PTTK”. Z Piotrem Prochownikiem, którego pożegnaliśmy w asyście sztandaru naszego koła PTTK wiąże się wiele wspomnień. Jedno jest dla mnie niezapomniane, kiedy to wspinając się Orlą Percią od Kasprowego Wierchu do Koziej Przełęczy – Piotr dostał tzw. „trzęsawki” schodząc w pionie po 15 metrowej drabinie. Zapamiętałem jego niemoc ale i determinację. Przeszedł ten trudny odcinek perci z naszą i Bożą pomocą, a kiedy doszliśmy do Czarnego Stawu Gąsienicowego długo milczał patrząc w górę ku przełęczy i na koniec uczynił znak krzyża. Po chwili przerażenie ustąpiło (był ze swoim synem) i to co później nastąpiło było tylko zachwytem nad pięknem Tatr. Piotr był estetą – góry kochał i góry go kochały poprzez nietuzinkowe spotkania z ludźmi gór. W górach zawsze szukał towarzystwa i niejednokrotnie był duszą towarzystwa. Dziś mogę stwierdzić, że był legendą Koła PTTK w Węgierskiej Górce po Janie Juraszu, Władku Dziedzicu „Dulinku”, Józku Wnętrzaku, Wieśku Lizaku i Wandzie Pieronek.

Przyszedł czas na wspomnienie jakże nieodległe bo z 2 lipca 2020r. Jak grom z jasnego nieba spadła na nas tragiczna wiadomość– Ziutka odeszła do „nieba nowego”. Szok, niedowierzanie, smutek i nocne łzy, szybki wiersz i łzy. Ciągłe pytanie „dlaczego?”, pretensje do Stwórcy i burza myśli. Dziesiątki telefonów - do kapelanów, do przyjaciół. Kondolencje. Wiedziałem, że była pogodzona z Bogiem, to było w niej naturalne. Widziałem, że czas się dokonuje na oczach najbliższych – Asi, Piotra i syna Tomasza i Nas - jej najbliższych przyjaciół. A było to jeszcze na 50-leciu naszego koła PTTK, gdy rozmawiałem zakulisowo z Józefą Wojciuch – Ziutką, czy aby nie podjęła by się poprowadzenia dalszej działalności Koła do wyborów w 2020r. Byłem wtedy w dołku zdrowotnym z którego nie mogę się do dziś wyrwać. Zawsze uważałem, że działalność społeczna to jest aktywność innowacyjna, a propozycje dla wszystkich członków Koła, ale przede wszystkim osobiste uczestnictwo w aktywności górskiej – niestety tu już nastąpiła tzw. „gruba krecha”. Ziutka odmówiła tłumacząc to odległością z Żywca do Węgierskiej Górki. To było dla mnie na tyle destrukcyjne, że już pewnie tego nigdy nie zrozumię. Ziutka była osobą bez której nasze Koło byłoby skostniałą materią. Była diamentem, który szlifowany był przez wiele lat. Ona umiała scalać starsze pokolenie turystów z nowowstępującymi, z którymi umiała nawiązywać kontakty i uaktywniać. Była wzorem dyskrecji, odpowiedzialności i dystynkcyjnego spokoju. Osobiście – jej odejście jest dla mnie pewnego rodzaju porażką, gdyż nie zdążyłem doprowadzić do uroczystego wpisu do „Złotej Księgi Zasłużonych Działaczy PTTK”. Wiele z Ziutką dokonaliśmy aby uroczystości Jubileuszowe Koła im. Św. Jana Pawła II były tak dobrze wspominane – wykonaliśmy wiele prac aby uhonorować zacnych i aktywnych członków PTTK. Czy będzie tego ciąg dalszy? Teraz kiedy jej czas jest eschalatogiczną przestrzenią cisną mi się do ust wersy z poezji Ks. J. Twardowskiego „ Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą.” Śpieszmy się bo czas jest jak rzeka, nie stoi w miejscu, płynie swym nieustającym nurtem, gdzie łączy się z oceanem bezkresu, gdzie nie wiemy co jest za jego drugim brzegiem”.

I jeszcze jedno wspomnienie z października bieżącego roku. Odeszła po ciężkiej chorobie Koleżanka Wiesława Mazur - członek z 5-letnim stażem w naszym Kole. Pamiętam ją z uprzejmości i z zainteresowania nowymi propozycjami wycieczek. Zawsze uśmiechnięta i dobrotliwa. Żal kiedy odchodzą od nas ludzie którzy mogliby jeszcze wiele wnieść w kreowanie działalności PTTK. Tak już jest w naszym bycie tu na ziemi i na tym łez padole, że jest czas rodzenia i umierania, czas tworzenia i destrukcji, czas miłości i nienawiści, czas dobra i zła.

W tych wypominkach chciałbym abyśmy ze wskazaniem naszego narodowego wieszcza Adama Mickiewicza przyjęli do serca piękną maksymę „Miej serce i patrzaj w serce”.

Niech te przed listopadowe, może niepełne reminiscencje przybliżą nas na spojrzenie w głębie losu człowieka przez perspektywę gór, gdzie Bóg wyznaczył szczyt wiary, nadziei i miłości. Niech gałązka kosodrzewiny położona na grobie naszych bliskich tych z gór będzie świadectwem naszej pamięci o Nich, a ciche wspomnienie „Wieczny odpoczynek daj im Panie” prośbą o niebo dla nich.

Prezes Koła PTTK

Im. Jana Pawła II

Tadeusz Gołuch

Facebook