Zadzwoń do nas

Dziś jest sobota 27 lipca 2024 imieniny: Julia, Natalia, Aureliusz
“PER ASPERA AD ASTRA” – MGLISTE RYSY

 

 

     We mgłach strumienie szumią wód

po skale biegnąc ściętej;

we mgłach wieczorny opadł chłód

na sennych fal odmęty;

     we mgłach żałobny pomrok z hal

i ciemnych zszedł krzesaniec –

i we mgłach spływa żal, ach, żal

bez dna, bez dna, bez granic ...

 

We mgłach strumienie

Kazimierz Przerwa – Tetmajer

 

 

     Od zarania dziejów człowiek (istota – jakże czasami ułomna) dąży do poszukiwania nowych wyzwań i doznań na płaszczyźnie życia „zewnętrznego” i „wewnętrznego”. Mniemam, że nasze życie wewnętrzne w dużym stopniu związane jest z naszymi marzeniami i próbą ich realizacji.

     Marzenia są naszym indywidualnym i najbardziej osobistym światem, do jakiego chcemy dążyć, by ulepszyć to, co jest już w naszym posiadaniu, albo żeby stworzyć od nowa nasz realny świat w oparciu o fantazje. Chyba najlepszą drogą wiodącą, do tego, stanowi realizowanie własnych pragnień, nie zapominając o tytułowej łacińskiej sentencji – „Przez trudy do gwiazd”.

     W sobotę 20 lipca wspólnie z Olą, Mieciem, Jasiem i Romkiem podjęliśmy wyzwanie i trud zdobycia najwyższego szczytu Polski jakim są Rysy 2499 m n.p.m. Nadszedł długo oczekiwany czas urlopów, który mogliśmy wykorzystać na zorganizowanie jednodniowego wyjazdu w Tatry Wysokie na Słowacji.

     Trasę zaplanowaliśmy od południowej, słowackiej strony czyli od Szczyrbskiego Jeziora. Ponad godzinkę zajął nam odcinek do Popradzkiego Stawu. Pokonując kolejne metry mogliśmy podziwiać: Granie Baszt z Szatanem, Mięguszowieckie Szczyty, Ciężki Szczyt, Wysoką, Dolinę Złomisk oraz Osterwę. Dalej przyjemną i nadal wygodną ścieżką pnącą się delikatnie w górę doszliśmy do rozwidlenia szlaków nad Żabim Potokiem. W lewo – niebieski szlak odchodzi do Hińczowych Stawów oraz na Koprową Przełęcz i Koprowy Wierch, w prawo – czerwony szlak odchodzi do Żabich Stawów, Chaty pod Rysami następnie do Przełęczy Waga i w końcu na szczyt Rysów.

     Niestety, po przejściu około połowy trasy warunki atmosferyczne zmieniły się na naszą niekorzyść. Zamiast pięknego błękitu nieba pojawiły się szaro – bure, kłębiaste chmury, które otoczyły tarczę złotego słoneczka. Mgła przysłoniła wierzchołki wysokich gór. Dodatkowym utrudnieniem była mżawka, która z czasem przerodziła się w deszcz.

     Przy zachowaniu szczególnej ostrożności – warto wspomnieć w tym miejscu o odcinku z łańcuchami, gładkimi skałami pod stopami, dotarliśmy do Chaty pod Rysami – 2250 m n.p.m. Tu na miejscu mogliśmy ogrzać się przy kaflowym kominku w którym płomyki ognia tańczyły w takt podmuchów wiejącego wiatru. Po chwili wytchnienia i skonsumowaniu posiłku wraz z Romkiem udaliśmy się na szczyt.

     Z jednej strony pojawiła się radość i satysfakcja z postawienia stopy na polskim, granicznym wierzchołku Rys 2499 m n.p.m. a z drugiej strony wkradła się nutka smutku spowodowana brakiem jakiejkolwiek widoczności – a przecież znawcy Tatr podkreślają, że to właśnie  stąd są najpiękniejsze, najrozleglejsze i najbardziej ujmujące widoki na tatrzańskie VIP-y. Rekompensatą było uwiecznienie na fotografii naszych postaci.

     Powrót zaplanowaliśmy tą samą trasą, która tym razem była dla nas łaskawsza. Czarne chmury odsunęły się w inne partie Tatr a promyki słonka przyświecały na pobliskie szczyty Tatr Wysokich. Tym razem mogliśmy ujrzeć krystalicznie czystą wodę Żabich Stawów oraz podziwiać tatrzańską przyrodę. Po wyczerpującej wędrówce dotarliśmy do Szczyrbskiego Jeziora a stąd wyruszaliśmy do domu.

     Wędrując po stromych, przepaścistych graniach w pewnych momentach poczuliśmy się tacy przemijający, malutcy ale czasami wręcz odwrotnie czuliśmy się mocni, zdolni do wielkich wyzwań gdy udało się nam przejść trudną wysokogórską trasę. Nauczyliśmy się, że nic co piękne i wielkie nie przychodzi łatwo, gdyż wymaga wzmożonego wysiłku w celu zdobycia wymarzonego szczytu – jak dla nas w tym dniu szczytem tym były Rysy.

  

Anna H. Harlender

 

Zdjęcia udostępnione dzięki uprzejmości Kol. Jan Talik


Facebook