Zadzwoń do nas

Dziś jest niedziela 08 września 2024 imieniny: Maria, Nestor, Radosław

Pokonali pustynny płaskowyż na wysokości 4000 metrów n.p.m., przemierzyli Wysoki Pamir z zachodu na wschód. O wyprawie do Tadżykistanu w trakcie najbliższego Spotkania z ludźmi z pasją, zaplanowanego na 3 grudnia w Węgierskiej Górce, opowiedzą jej uczestnicy, Marek Kamiński, Maciej Smolicki i Łukasz Szczotka.

Wyprawa do Tadżykistanu odbyła się końcem lata br. w terminie 26.08 - 15.09.2011. Wzięły w niej udział 4 osoby: Cezary Łuszczewski (Biała Podlaska), Łukasz Szczotka (Cisiec), Maciej Smolicki (Cisiec) i Marek Kamiński (Węg Górka). Celem wyprawy było przejście na nogach przez Wysoki Pamir z zachodu, z doliny rzeki Bartang, przez pustynny płaskowyż leżący na wysokości ponad 4000 m.n.p.m aż do jeziora Kara Kol na wschodzie. Udało się pokonać pustynię i własne słabości, można powiedzieć, że udało się pokonać śmierć.

- Był taki dzień, kiedy na środku pustyni, na wysokości 4000 m n.p.m. i w odległości kilku dni drogi od jakiegokolwiek pseudopunktu medycznego, dostałem chyba udaru słonecznego, choć z uwagi na objawy miałem też myśli o czerwonce lub cholerze. W podobnie trudnej sytuacji znalazł się Czarek. Jedyne, co zmuszało mnie do robienia kroków, to świadomość tego, że pozostanie w tym miejscu grozi śmiercią tym bardziej, że podążały za nami pantery śnieżne. Z tego dnia niewiele pamiętam. Wydaje mi się, że mój mózg wyłączył wszystkie procesy myślowe i działałem na podstawie fundamentalnych, zwierzęcych instynktów. Gdyby nie pomoc Łukasza i Maćka, moglibyśmy z Czarkiem tego nie przeżyć - wspomina Marek Kamiński. Ma 26 lat, więc, jak sam mówi, jeszcze nie zdążył odbyć wielu podróży. - Do "wypraw" zaliczyłbym Gruzję, Armenię i Tadżykistan.  Każda z wypraw miała inne wyzwania, ale najtrudniejszy był właśnie Tadżykistan. Pasjonuję się spotykanymi ludźmi, ich kulturą, wartościami i podejściem do życia. Bardzo wiele można się nauczyć od prostych pasterzy z Gruzji czy też od rolników z gór Pamir. Dzięki nim wiem, że mamy w Polsce bardzo dobrze i jesteśmy bardzo bogatym materialnie społeczeństwem. 95 procent ludzi na świecie mogłoby nam pozazdrościć – przyznaje bohater najbliższego spotkania w Węgierskiej Górce. Pasja do podróżowania to 1,5 roku intensywnych wrażeń. Zaczęło się od samodzielnej wyprawy do Gruzji i Armenii. Na biegunach jeszcze nie był. To nie ten Marek.

- Zbieżność imienia i nazwiska z naszym polarnikiem i znanym podróżnikiem Markiem Kamińskim jest zazwyczaj dla mnie powodem różnych nieporozumień i śmiesznych sytuacji. Ostatnio na spotkanie podróżników we Wrocławiu przyjechała telewizja, która chciała z nim zrobić wywiad, a przy opisie naszej wyprawy na stronie internetowej pewnej gazety pojawiło się zdjęcie słynnego polarnika – opowiada Marek. Teraz snuje plany na wyprawę do niebezpiecznego Iranu. Na liście spokojniejszych krajów są Uzbekistan, Turkmenistan i Mongolia.

- Ponadto bardzo chciałbym jeszcze kiedyś pojechać gdzieś razem z Czarkiem, Łukaszem i Maćkiem, bo świetnie spędzaliśmy razem czas i wiem, że mogę na nich liczyć. Mogłoby to być nawet miejsce, które w ogóle mnie nie interesuje, pojechałbym z nimi wszędzie – zaznacza Marek Kamiński. Tadżykistan i góry Pamir, jak było?

- To miejsce zarówno egzotyczne, jak i orientalne. Przede wszystkim jednak pierwotne i z daleka od znanej nam cywilizacji. Jest to miejsce w którym można poczuć się odkrywcą. Ciężko zdobyć informacje na temat tego kraju, a o wspaniałych górach Pamir mało kto słyszał. W erze wszechdostępnej wiedzy spod znaku Google miło jest czasem poznać coś "na własną rękę" – uważa podróżnik z Węgierskiej Górki. 


Facebook